załóżmy "HKMS

Grabarz

Panowie takie pieprzenie jest o kant dupy roztrzaść.
Jesli chcecie organizować jakiś klub to:
po pierwsze:
Exclamation

źle się do tego zabraliście towarzyszu Ovca
trzeba porozmawiać z ludźmi w świecie realnym, a nie internetowym i to nie z ludźmi tylko z twojego środowiska ale otworzyć się też na inne drużyny
po drugie:
trzeba przedstawić jakieś założenia konkretne, a nie moglibyśmy chodzić do lasu, strzelać się z pistoletów na kulki i biegać po jurze.
(a tak na marginesie to chyba nie zdajecie sobie sprawy z tego ile kosztuje sprzęt na kulki średniej klasy, jak nie to uświadamiam was, że jest to wydatek rzędu 500-600 zł na początek [potem trzeba dokupywać kulki, wymieniać zużyte części i inwestować w coraz lepsze wyposażenie])
po trzecie:
trzeba załatwić na początku kogoś do pomocy, bo sami się na pewno wszystkiego nie nauczycie (a tylko skromnie przypominam, że w hufcu działa namiestnictwo specjalnościowe i Romek albo Rzułtek na pewno chętnie by pomogli w pewnych sprawach)
i w reszcie po czwarte:
musi się znaleźć osoba, która by się tym zajęła na poważnie i trzymała wszystkich "za mordę"
To była wypowiedź wujka dobra rada, dziękuję za wysłuchanie Razz

Krisek

Racja, święta racja, nawet więcej można by dodać, ale myślę, że już nie ma co się gorączkować, bo to zdaje się jest sprawa już pokryta patyną.
Dodam jednak parę słów - skoro już się tu wdarłem - że strzelać to se można ot tak, np. za 25 złotych dziennie, czyli pilnując kwoty, a nie wystrzelonych pocisków (obojętne jakie by one nie były).

Otóż... szkolę strzelecko. I robię z tego Cholernie Ważną Rzecz. W ogóle sprawa dotyczy wielu ludzkich spraw - jeśli się z czegoś zrobi Cholernie Ważną Rzecz, to nie jest to rzecz "ot, tak sobie" (jak z japońską ceremonią picia herbaty). Jeden problem... trzeba umieć tej rzeczy nadać wartość, żeby z wielkiego nadęcia się nie wyszło wielkie pierdnięcie i śmiech.
Następna sprawa jest taka, że ludzie, którzy czują, że robią Cholernie Ważną Rzecz, sami mają się za cholernie wartościowych - i mają rację. I dalej to się samo nakręca.
Wracam do strzelania.
Otóż wiele razy mi się zdarza, że na moje strzelanie przychodzą zwyczajne łobuzy (nie mówię o gangsterach czy o ludziach w gangsterskim wieku). Są luźni, hałaśliwi, kręcą się, krzyczą "pif-paf", chcą celować do wszystkiego i wszystkich. I nagle któryś z nich sięga po broń (broń jest moja prywatna). I tu nagle mówię "Stop!".
Moja przemowa jest konkretna. Mniej więcej taka:

Nie interesuje mnie wysyłanie przez was w przestrzeń nieskończonej ilości pocisków z tych luf. Interesuje mnie tylko takie strzelanie, które jest według moich reguł. Reguły są następujące:

- strzelanie tylko w pozycji ciała, której was uczę
- celowanie tylko do celu wyznaczonego
- przypadkowe wycelowanie w innego człowieka = koniec zajęć tych dla winowajcy
- świadome wycelowanie = winowajca kończy w ogóle zajęcia ze mną
- wzięcie broni do ręki = wypad z zajęć na dziś
- gadanie o celowaniu do wróbli, kotów, psów, itp. = j.w.
- przekroczenie linii ognia, gdy strzelcy są na stanowiskach = j.w.

Do tego mówię, że przez pierwsze 3-4 zajęcia nie interesuje mnie czy w ogóle trafiają w tarczę, bo ja ich uczę tylko postawy ciała. Dopiero potem uczę celowania. I wymagam koncentracji - żadnego biegania i hałasowania, zaś do celujących w ogóle nie należy się odzywać. Na trzecich zajęciach jest koncentracja i spokój, choćby 20 osób czekało w kolejce na jedną serię strzelecką złożoną z pięciu strzałów. I jest... bezpiecznie.

Warto to przemyśleć...

fragles

Elwis

Jeśli chodzi o ten klub to na obozie 3 osoby po długich przemyśleniach i dyskusjach doszły do wniosku że jednak taki klub by się przydał(Kurczak znałazł mase plakietek HKS'u, trzeba je jakos wykorzystac:P[joke]) ogólnie chodzi że nie bardzo wiemy co mamy robić by to stworzyć... nie wiem kim jesteś Grabarzu ale wydaje mi się że móglbys nam troche pomóc jak co to odezwij się do mnie na gg to może byśmy się gdzieś spotkali i omówili wszytskie sprawy...

Grabarz

Chwilowo jestem zajęty inną inicjatywą, ale pod koniec wakacji myślę, że takie spotkanie byłoby możliwe.
Nie martw się, znajdę Cię kiedy będę chciał Razz

fragles

hmmm moze tez bym sie na to pisal ale to zalezy od ilosci wolnego czsau

Dzidek

Witam
Jeśli niektórych działanie polega na gadaniu i ankietowaniu, to nic z tego nie wyniknie!! Wypunktował to dobrze Grabarz.
Kris masz rację że ten pomysł pokryła juz patyna, lecz warto spróbować ponownie. Podobny przypadek mieliśmy z naszym Kręgiem Instruktorskim "Szaniec" w 94 zaczelismy temat lecz w wyniku ważnych spraw życiowych musielismy odpuścić!! Lecz w 97 powróciliśmy do ideii i daliśmy radę. Potrzebne do tego są chęci, determinacja, zasady którymi będziemy sie kierować i pomysł CO DALEJ !!
Wiem że jest wiele osób w naszych hufcu szukających takiego sposobu samorealizacji poza druzyną.
Elwis piszesz że jest już Was 3, więc zebranie jeszcze kilku chętnych osób w hufcu w tym temacie, nie powinno być problemem!

Pozdrawiam

Grabarz

Ja porozmawiałem z paroma osobami i chętnych nie brakuje, bo myślę, że na początek wystarczyłoby spokojnie koło 8-10 osób.
A potem zależnie od tego jak by się inicjatywa rozwinęła, to trzeba by mysleć dalej.

Wcielone ZŁOTKO

Zestaw pytań na początek.
Jakiego rodzaju survival interesuje chętne osoby?
W jaki sposób chętne osoby zamierzają się szkolić w survivalu?

Grabarz

Co rozumiesz przez pytanie jakiego rodzaju survival Question

Survival jest chyba jeden, chodzi o całokształt związanych z tą dziedziną sportu zagadnień.

Wcielone ZŁOTKO

Tak... można powiedzieć że survival jako sztuka przetrwania jest jedna. Jednak różne osoby mogą mieć zdecydowanie różne podejście do niej. Można chcieć się szkolić w takim maksymalnie militarnym survivalu. Można też mieć takie bardziej puszczańskie podejście polegające na zrozumieniu natury i życiu w zgodzie z nią. A przecież można spojrzeć na to jeszcze inaczej. Przecież istnieje takie pojęcie jak survival miejski (zresztą kliknij stronę Kriska [link widoczny dla zalogowanych]). Dlatego właśnie pytam w jaki sposób chcielibyście żeby ten klub działał.

Grabarz

Ja postzregam survival jako ogół zagadnień związanych z tym słowem, a podejście maksymalnie militarne do survivalu sprawia, że staje sie wypaczony i ludzie wokół postrzegają osobę zajmująca się tym sportem jako tytułowego bohatera z flimu "Rambo"

Wcielone ZŁOTKO

O już nie oceniaj co jest wypaczone a co nie. Nie jedna osoba oceni to co robisz jako wypaczenie.

Sam rozumiesz że nie wszyscy będą chcieli należeć do klubu w którym uczestnicy uczą się patroszenia zwierzyny. Idąc dalej tym tropem dochodzimy do tego że trzebaby bliżej określić działalność takiego klubu.

/me co płacze po zniszczeniu czterech strzał łuczniczych...

Szymon

jak sie chcecie strzelać bronią na kulki to se poszukajcie klubu ASG

Krisek

Szanowni Mili Przyszli Survivalowcy!

Niejaki Wcielone ZŁO już mnie gdzieś na tym Forum "zapodał", zatem nie będę się czaił za bardzo...

Po pierwsze odpuśćcie sobie kiepskie książki niby o survivalu... Zatem - książka Darmana wydana przez Peltę... won!

Po drugie możecie wywalić jeszcze parę książek, które wspominacie (niestety), zwłaszcza wydane przez Bellonę

Po trzecie... Mears (leśnie), Marshall (w miarę przyzwoicie) i Wiseman (SAS)

Po czwarte [link widoczny dla zalogowanych]

Po piąte [link widoczny dla zalogowanych]

Po szóste jak mnie jakoś przekupicie (przygarniecie, pokochacie, zrobicie mi budę i dacie miskę... Very Happy

) to Wam przyślę "Survival po polsku"

Po siódme (siódemka jest dla mnie baaardzo szcześliwa) podeślę Wam DVD ze szkolenia Wisemana (ale to już dla nas... związek na śmierć i życie!)

PS. Chcę zdobyć "Długi marsz" - jest jakaś szansa?

Wcielone ZŁOTKO

Ja już kiedyś w "Survival po polsku" się zaopatrzyłem. Tylko że chyba było jakieś nowe wydanie prawda? Co się zmieniło?

"Długi marsz" leży u mnie w domu. Należy do Snajpera jak się on zgodzi mogę Ci posłać poleconym. Tylko daj jakiś namiar na siebie na pw Wink

Krisek

Byly dwa. Nowe, to jest to z 2001 roku.

Wcielone ZŁOTKO

Hm. Nie mogę znaleźć nigdzie daty wydania w swoim ale myślę że to to starsze bo jeszcze w środku errata luzem lata. Ja już od Ciebie nie będę wyłudzał, ale pewnie zaraz jakaś drużyna się zacznie przymilać Very Happy

Krisek

A okladka jest taka jak moj awatar?

A z tylu okladki jestem z bialym psem na hustawce?

Wcielone ZŁOTKO

Przód taki jak Twój awatar, z tyłu w lewym górnym rogu mamy Kriska z psem Wink

Krisek

To masz pierwsza ksiazke (tak nawiasem mowiac - gratuluje, bo to zadkosc).

Druga jest lepsza (nawet duzo), ale tez juz mam do niej DUZY dystans. Po prostu jestem juz MADRZEJSZY.

Wcielone ZŁOTKO

Mam ją całkiem przypadkiem. Po prostu kiedyś przy odwiedzinach w salonie broni rzuciła mi się w oczy. Cena była przystępna to wziąłem i jest Smile

Zwiedziła ze mną kilka obozów obok tak pogardzanego przez wszystkich Darmana. A ja go i tak lubię za informację ile trzeba gotować mrówki Razz

Krisek

Darman sam sobie nie jest AZ TAK glupi. To "plama" ze strony tlumacza.

Podobnie jest z bledami w kursie Wisemana - tlumacz byl ten sam (Wyd. Pelta)

Ale ludzie poznaja rzeczywistosc w sposob bledny, a potem nie wiedza dlaczego gina.

Ja akurat naleze do tego typu "twardzieli", ktorzy nie szpanuja na "twardzielstwo" (nawet bywa, ze kiedy bywam "twardziel", to sie potrafie czasem wstydzic), ale tez znam swoja wartosc i lubie mowic o sobie dobrze (niektorzy myla szczerosc z samochwalstwem). W koncu wystarczajaco duzo przeszedlem , aby sie AZ TAK mylic.

Pisze to dlatego, ze chce wyjasnic, ze podczas jakiegos naszego spotkania moge podjac ciezkie zadanie. Nie naleze ani do "moherowcow", ani do "giertychowcow - trudnych tematow nie omijam, tylko z nimi sie baruje. Zapodaje to na "wszeki wypadek Razz

I BARDZO CELOWO!

W koncu jestescie POJETNI.

PS. Pytanie: czemu Kruk jest "Kruk" (pytam o Kruka z Forum). Pytanie moze glupie, ale mam Kruka w herbie...

Wcielone ZŁOTKO

Swoją drogą w opisie autora w "Survivalu po polsku" jest napisane że on... sypia. Widzę że w praktyce tak Ci z tym sypianiem wychodzi jak mnie. Wink

Snajper